Seriale do nadrobienia w wakacje
- Ula Gorska
- 5 lip 2020
- 5 minut(y) czytania
Nie odzywałam się przez ostatni miesiąc, ale musicie mi wybaczyć, że sesja okazała się ważniejsza. Wracam z początkiem wakacji i lipca, a co za tym idzie, z początkiem zwiększonej ilości wolnego czasu, który można poświęcić na nadrabianie zaległych pozycji filmowych i serialowych. W tym poście zajmę się tymi ostatnimi i mam nadzieję, że uda mi się polecić wam coś nowego, co mogło wam umknąć w natłoku serialowych propozycji, które ostatnimi latami nas zalewają lub po prostu nie mieliście na nie do tej pory czasu. Seriali jest jednak tak dużo, że musiałam sama sobie ustalić pewne reguły, a więc seriale, które znajdą się na tej liście, mają nie więcej niż 3 sezony (wiem, że niektórych odstrasza większa liczba sezonów do nadrobienia), ale nie wszystkie są już zakończone.
WIELKA (2020)

Z najnowszych nowości Wielka, która dopiero co zadebiutowała na polskim HBO GO (oryginalnie za produkcję odpowiedzialne jest amerykańskie Hulu), to momentami prawdziwa historia młodej Katarzyny (która kiedyś będzie Wielka), która właśnie przybyła do Rosji, aby poślubić cara Piotra. Serial w absurdalny, czasami prawie gorszący sposób opowiada o walce o władze i Rosji, która od zawsze jest stanem umysłu. Poczucie humoru jest oczywiście subiektywne i nie każdy odnajdzie się w tej konwencji, jeśli jednak nie gorszy was żartowanie dosłownie ze wszystkiego, to dacie radę. Do osób, które nie lubią filmów kostiumowych i historycznych, mogę was zapewnić, że ten serial używa scenografii rosyjskiego dworu tylko jako tła, żarty i feminizm są tutaj podane bowiem w całkowicie współczesny sposób. Elle Fanning i Nicholas Hoult prezentują aktorski popis pierwszej klasy. Do tej pory nie kojarzyłam Elle Fanning z komedią, ale rolą Katarzyny udowadnia, że popełniałam błąd, dodatkowo Fanning wyprodukowała całość serialu. Polecam wszystkim, którzy potrzebują obejrzeć zwariowaną komedię i nie lubią długich seriali, Wielka ma na razie tylko jeden dziesięcioodcinkowy sezon, a ja naprawdę mam nadzieję, że zobaczymy więcej, bo zakończenie zostawia nas na krawędzi fotela.
MRS. AMERICA (2020)

Mrs. America to propozycja dużo bardziej poważna i niestety nadal aktualna, także wyprodukowana przez amerykańską platformę Hulu i także w Polsce dystrybuowana przez HBO. Serial opowiada historię republikańskiej aktywistki Phyllis Schlafly (w tej roli jak zwykle znakomita Cate Blanchett), która w latach 70. walczyła przeciwko wprowadzeniu poprawki zwanej ERA do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, która to poprawka wprowadzałaby równe prawa dla wszystkich obywateli. Drugą osią historii przedstawionej w serialu są feministki walczące o ratyfikowanie poprawki i z tej strony barykady pojawiają się jedne z najbardziej znanych aktywistek feministycznych m.in. Gloria Steinem grana przez Rose Byrne, Betty Friedan grana przez Tracey Ullman oraz Bella Abzug grana przez Margo Martindale. Z góry powiem, że cała obsada jest niesamowita, co oczywiście dodatkowo podnosi jakość serialu, który ukazuje konflikt dwóch sprzecznych kobiecych poglądów na życie i rodzinę. Po obejrzeniu serialu (1 sezon, który jest zamknięta całością) niestety zostajemy ze smutną konkluzją, że kobiety wciąż muszą walczyć o swoje prawa. Polecam wszystkim miłośnikom prawdziwej politycznej przepychanki, a jeśli to was nie interesuje to naprawdę warto dla samej obsady, a przede wszystkim Blanchett.
GLOW (2017-2020)

Wydaje mi się, że w Polsce raczej mało znana pozycja i równocześnie jedna z niskobudżetowych produkcji Netflixa. GLOW, czyli Gorgeous Ladies of Wrestling, to historia inspirowana wrestlingową, kobiecą trupą z lat 80. Mamy tutaj wrestling, kobiece przyjaźnie i rywalizacje, miłość, dużo odjechanych fryzur i stylówek, jak to w latach 80 bywało. Historia jest kolorowa jak sam plakat, ale bohaterki są kobietami z krwi i kości, które bardzo szybko jesteśmy w stanie polubić. Serial określany jest mianem dramedy, czyli połączenia komedii z niewielką ilością dramatu i tym też jest. GLOW jest świetny na długie, leniwe, letnie wieczory, choć tak naprawdę jeden sezon można obejrzeć w jeden wieczór. Na razie serial ma 3 sezony, każdy po 10 półgodzinnych odcinków, w tym roku pojawić ma się 4 finałowy sezon. Zanim to jednak nastąpi, spokojnie zdążycie nadrobić pierwsze trzy. Jeśli potrzebujecie czegoś niezobowiązującego lub po prostu lubicie szalone aspekty kultury amerykańskiej takie jak wrestling, to polecam mocno. Dodatkowo za serial odpowiedzialni są twórcy Orange is The New Black.
I AM THE NIGHT (2019)

Nareszcie coś dla miłośników kryminałów i zagadek. I Am the Night to sześcioodcinkowy miniserial w Polsce dostępny na platformie HBO GO, który opowiada historię nastolatki, która próbując odnaleźć swoją biologiczną rodzinę, zaplątuje się w tajemniczą i niebezpieczną historię. Grany przez Chrisa Pine reporter próbuje jej w tym pomóc i zarazem ocalić ją przed czyhającym na nią zagrożeniem. Wspólne poszukiwania zbliżają ich do cieszącego się złą sławą w Hollywood, ginekologa George'a Hodela. Serial ma bardzo mroczną atmosferę, która w środkowych odcinkach jest tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Dodatkowo opowiedziana tu historia inspirowana jest prawdziwymi zdarzeniami. Ja pochłonęłam całość w jeden dzień, uważam więc, że serial naprawdę nadaje się do binge watchingu.
KRONIKI TIME SQUARE (2017-2019)

Również mało znana w Polsce produkcja, która moim zdaniem jest jednym z lepszych seriali ostatnich lat. Kroniki Time Square w Polsce dostępne na HBO GO to zamknięta trzy sezonowa całość rozpoczynająca się w latach 70 a kończąca przy końcu kolejnej dekady, opowiadająca historię początków porno biznesu w Nowym Jorku na skrzyżowaniu dwóch ulic, które dzisiaj znamy pod nazwą Time Square. W latach 70. była to jednak zupełnie inna dzielnica, zamieszkana głównie przez prostytutki i ich alfonsów oraz różnego rodzaju drobnych i większych rzezimieszków. Rozwój biznesu pornograficznego na przestrzeni tych kilku lat jest interesujący, ale jeszcze bardziej niesamowite jest oglądanie ewolucji bohaterów serialu. Spośród dużej obsady na pierwszy plan wychodzi Candy grana przez zawsze świetną Maggie Gyllenhaal oraz bliźniaki Vincent i Frankie Martino obaj portretowani przez Jamesa Franco, który odwala kawał wspaniałej roboty, grając dwóch zupełnie innych bohaterów, którzy wspólny mają tylko wygląd zewnętrzny. Ciężko mi przewidzieć komu spodoba się ten serial, ma on dosyć powolny przebieg, jednocześnie jednak pokazuje tak odległy i nieznany dla większości z nas świat, że fascynuje od pierwszych minut. Naprawdę warto spróbować.
PROCES (2019)

Kolejna raczej niezauważona w Polsce produkcja, tym razem zapewne przez kraj pochodzenia. Proces to włoski serial, który w Polsce dostępny jest na Netflixie, serial ma 8 odcinków i jest połączeniem dramatu sądowego z kryminałem. Nie jest to na pewno nic wybitnego ani wychodzącego przed szereg produkcji podobnego typu, jest to jednak porządny serial kryminalny z dobrze napisaną zagadką, która do ostatniego odcinka trzyma nas w niepewności. Serial pokazuje jeszcze jeden ciekawy aspekt sądowej rzeczywistości, mianowicie uświadamia nam, że prawo zależy od interpretacji, a to, co widzimy na sali sądowej to dobrze wyreżyserowany spektakl, w którym każda ze stron gra na emocjach sądu i opinii publicznej. Jeśli nie macie dosyć kryminałów i zagadek, to polecam wam, jeśli lubicie silne kobiece postacie, to pani prokurator na pewno przypadnie wam do gustu.
THE KOMINSKY METHOD (2018- )

Na koniec wracamy do komedii, choć nie tak lekkiej, jak Wielka czy GLOW. The Kominsky Method to czarna komedia przedstawiająca starzenie się jako trudny, ale zabawny proces. Pod pewnymi aspektami może przypominać męską wersję Grace i Frankie, jest jednak bardziej na serio i mniej odjechany. Michael Douglas gra tytułowego Kominsky'ego (za tę rolę otrzymał m.in. Złotego Globa), podstarzałego, zapomnianego aktora, który prowadzi szkołę aktorką. Alan Arkin gra menadżera tego pierwszego, obaj od lat się przyjaźnią i znają się jak łyse konie. Serial składa się dwóch króciutkich sezonów i jest bardzo przyjemny w odbiorze. Nie jest to jednak typ komedii, na której popłaczecie się ze śmiechu, humor tutaj jest raczej bardziej stonowany i raczej słowny niż sytuacyjny. Jeśli nie boicie się żartów o umieraniu i przemijaniu, to możecie dać mu szansę. Jeśli jeszcze nie jesteście przekonani, to dodam, że za serial odpowiedzialny jest twórca takich seriali, jak Dwóch i pół czy Teoria Wielkiego Podrywu.
Commenti