7 rzeczy, które mogą zaskoczyć cię w Hiszpanii
- Ula Gorska
- 4 paź 2020
- 4 minut(y) czytania
Od mojego przyjazdu do Hiszpanii minęło dopiero siedem dni, ale nawet w tak krótkim czasie zdążyłam zaobserwować kilka rzeczy, które znacząco różnią się od tego, do czego jestem przyzwyczajona w Polsce. Nie chcę oceniać, które rozwiązania są lepsze lub gorsze, każdy kraj, każda kultura są po prostu inne i trzeba to doceniać, obserwując je z zaciekawieniem.
Pod koniec września zaczęłam swoją przygodę jako au pair w Logroño, 150 tysięcznym mieście na północy Hiszpanii. O samej posadzie au pair napiszę innym razem, jednak ważne dla tego posta jest zrozumienie, że mieszkam z prawdziwą hiszpańską rodziną, dlatego też obserwuje ich codzienne normalne życie. Pierwszy raz mam szansę poznawać Hiszpanię z perspektywy mieszkańca, a nie turysty. Właśnie ta zmiana perspektywy sprawiła, że w nawet po tygodniu zauważyłam rzeczy, na które może w innej sytuacji nie zwróciłabym takiej uwagi.
Otwartość ludzi
Zabrzmi to może bardzo stereotypowo, bo przecież właśnie takie mamy wyobrażenie o Hiszpanach czy Włochach, ale oni naprawdę są dużo bardziej otwarci i głośni niż Polacy. Jeśli stajesz się nagle częścią czyjejś rodziny, to poznajesz także ich dalszą rodzinę, sąsiadów i przyjaciół. Znajomi, spotykając się na ulicy nie mówią sobie tylko krótkiego "cześć", zawsze przystają choćby na chwilę, żeby zapytać co u ciebie. Otwartość ludzi można zaobserwować także w miejscach takich jak choćby supermarket czy inny sklep. Kupując ryby przy rybnym stoisku, pan tam pracujący zacznie momentalnie prowadzić z tobą small talk, choć widzi cię pierwszy raz w życiu. Dla osoby pochodzącej z kraju, w którym najlepsze oceny w Uberze mają kierowcy w ogóle nierozmawiający z pasażerami, jest to dużym szokiem.
2. Zakupy
Skoro już o kupowaniu ryb w supermarkecie była mowa, to przejdę od razu do opisania zakupów jako takich, bo te także różnią się nieco od tego, w jaki sposób załatwiamy to w Polsce. Przede wszystkim i to zauważycie już przy wejściu do jakiegokolwiek supermarketu, mnóstwo ludzi korzysta ze swoich własnych wózeczków na zakupy, które w Polsce kojarzą się tylko ze starszymi paniami. W Hiszpanii taki wózeczek ma w domu prawie każdy i we wszystkich większych sklepach w strefie za kasami stoją szafeczki i stojaczki, do których można przypiąć swój wózek, aby bezpiecznie poczekał na moment pakowania do niego zakupów. Drugą różnicą jest ogromna liczba sklepów z warzywami i owocami, prawie na każdej większej ulicy jest chociaż jeden i co ciekawe każda osoba ma swój ulubiony, do którego chodzi od lat, nawet jeśli nie jest on najtańszy.

3. Brak ogrzewania
Ogrzewanie w hiszpańskich domach prezentuje się trochę inaczej. Na południu nadal w wielu mieszkaniach nie ma go wcale, na północy jest już trochę lepiej. W dalszym ciągu jednak działa ono trochę inaczej. Zaczyna działać dużo później, chociaż w środku mieszkania zaczyna się robić zimno już na początku jesieni, ponieważ słońce nie jest już takie mocne. Kaloryfery nie są oczywistym wyposażeniem każdego pokoju, a tylko kilku w całym mieszkaniu, dlatego warto uzbroić się w dodatkowy kocyk. Kolejną ciekawą rzeczą, poniekąd połączoną z ciepełkiem jest fakt, że ciepła woda w Hiszpanii wliczona jest w cenę czynszy, a płaci się za zimną.
4. Poczucie wspólnoty
Punkt czwarty łączy się do pewnego stopnia z punktem pierwszym, ale chciałabym jednak poświęcić trochę więcej czasu na rozwinięcie wyrażenia poczucie wspólnoty. Fakt, że każdy ma swój ulubiony warzywniak lub ulubiony bar na rogu budynku, w którym piwo smakuje im najlepiej, jest nierozerwalnie połączony z silnym poczuciem wspólnoty, które kiedyś było również obecne w polskim społeczeństwie. Sąsiedzi w bloku lub całej dzielnicy znają się z imienia, wspierają wszelkie inicjatywy, które mają na celu polepszenie poziomu życia wszystkich. Moje ogólne wrażenie jest takie, że ludzie są po prostu milsi dla siebie niż w Polsce, może to dzięki lepszemu klimatowi ;).
5. Sposób spędzania wieczorów
Kto z nas nie lubi od czasu do czasu wyjść w piątkowy lub sobotni wieczór na miasto ze znajomymi. W Polsce najczęściej decydujemy się wtedy na kolację lub piwo w konkretnym miejscu, w którym spędzamy nawet do kilku godzin. Hiszpanie jednak preferują tapas i przemieszczanie się z baru do baru, wypijając w każdym malutką szklankę piwa lub wina tzw. caña. W Logroño jedzenie tapas lub inaczej pinchos jest szczególnie popularne, ponieważ jedną z głównych atrakcji turystycznych miasta są dwie ulice: calle Laurel i calle de San Juan, które w całości składają się tylko z barów tapas. W weekendowe wieczory ulice te pełne są ludzi, powoli próbujących specjalności różnych barów. Polecam wszystkim patatas bravas, champis i dla miłośników piwa, regionalne piwo z Bilbao: Oro de Bilbao.
6. Odmienny klimat
Każdy ma chyba dosyć jasne wyobrażenie o hiszpańskim klimacie: ciepło, dużo słońca i mało deszczu i owszem w 80% jest to prawdą, trzeba jednak pamiętać, że na północy pada trochę częściej i, że także w Hiszpanii w zimie potrafi być zimno. To, co najbardziej mnie jednak zaskoczyło to fakt, że rano jest tutaj dosyć zimno i trzeba ubrać na siebie kurtkę lub bluzę, natomiast po południu robi się dużo cieplej i to właśnie wtedy najlepiej się odczuwa ten ciepły hiszpański klimat.
7. Przestrzeganie norm dotyczących COVID-19
A teraz coś dużo bardziej okolicznościowego, jako że mamy rok 2020, nie mogło obyć się bez tematu wirusa. Hiszpanie ogólnie uważani są stereotypowo za leniwych lub mało zorganizowanych, jednak jeśli chodzi o podejście ludzi do norm narzuconych przez państwo w celu zapobiegania rozprzestrzeniania się pandemii, to są oni dużo bardziej odpowiedzialni niż Polacy. W Hiszpanii normy są dużo bardziej restrykcyjne np; maseczki nosić trzeba wszędzie także na świeżym powietrzu, w La Rioja (regionie Hiszpanii, w którym położone jest Logroño) jest zakaz spotykania się w grupach większych niż 6 osób nawet w prywatnych domach. Pomimo tego, że zakazów jest więcej niż w Polsce, to ludzie tutaj naprawdę się do nich stosują, prawie każdy zna kogoś kto na wiosnę przechodził chorobę lub kogoś kto niestety nie przeżył pierwszej fali korona wirusa i tutaj ludzie nie traktują tego jako żartu lub teorii spiskowej.
To tylko moje pierwsze obserwacje, które byłam w stanie zebrać już po tygodniu pobytu w kraju flamenco i paelli, jestem pewna, że z czasem będzie ich nawet więcej, a dla zainteresowanych mogę obiecać, że kolejny post dotyczył będzie jednego z piękniejszych regionów Hiszpanii i równocześnie bardzo mało znanego wśród zagranicznych turystów.
Comments