top of page

Jak wygląda życie w objętym kwarantanną, hiszpańskim mieście?

  • Ula Gorska
  • 29 lis 2020
  • 3 minut(y) czytania

Logroño, to miasto, w którym mieszkam od ponad dwóch miesięcy, a połowę z tego czasu objęte ono było kwarantanną. Okres ten skończy się 29 listopada i wszyscy mieszkańcy Logroño wyczekują tej daty z wielkim utęsknieniem. Logroño to miasto ani duże, ani małe, ma dokładnie ok. 160 tys. mieszkańców, ale mam wrażenie, że jego powierzchnia nie jest dużo większa od mojego rodzinnego miasta, w którym mieszka ok. 50 tys. mieszkańców. Jestem w stanie wszędzie dojść na piechotę i nigdzie nie idę dłużej niż godzinę. Właśnie podczas wyżej wspomnianej kwarantanny, w zaledwie miesiąc, udało mi się przejść Logroño wzdłuż i wszerz, bo też nie było za wielu alternatyw dla spacerowania.



Wiadomo, że na wiosnę prawie wszyscy ludzie przeżyli większą lub mniejszą izolację. Ja przez prawie dwa miesiące nie wychodziłam z domu, poza wyprawami do supermarketu i spacerami z psem. Muszę was, więc ostrzec, że kwarantanna Logroño nie wyglądała aż tak drastycznie. Miasto zostało zamknięte dla przybyszy z zewnątrz, wyjeżdżać i wjeżdżać do niego mogli tylko ludzie podróżujący w celach zarobkowych lub opiekuńczych, reszta z nas musiała zadowolić się spacerami po mieście. Tak też zrobiłam ja, z zamkniętymi restauracjami i barami. wraz z innymi au pair, musiałyśmy spędzać czas na łonie natury. Jednak to nie tylko my zdecydowałyśmy się na ten sposób, zrobili to chyba wszyscy. Hiszpanie to naród aktywny, uwielbiają wychodzić i spotykać się z przyjaciółmi i rodziną, robią to nawet podczas Świąt Bożego Narodzenia, które dla nas Polaków, są zarezerwowane dla rodziny i powolnego wchłaniania w siebie ogromnych porcji sałatki warzywnej i innych wigilijnych potraw. Jak powiedziała ostatnio moja tutejsza nauczycielka włoskiego, hiszpańska miłość do wychodzenia i spotykania się z ludźmi jest prawdopodobnie jedyną wspólną cechą dla całego narodu, wliczając w to również Katalończyków czy Basków.



Gdzie więc spacerowaliśmy? Poza oczywistymi miejscami, jakimi są parki umiejscowione w centrum miasta, Logroño może pochwalić się kilkoma perełkami. Nie jest to miasto specjalnie zabytkowe, stare miasto można obejść w pół godziny, podziwiając stare kościoły, znajdujące się na Szlaku Świętego Jakuba. To na obrzeżach miasta lub trochę poza jego granicami znajdują się piękne miejsca, idealne na niedzielny spacer. Przystępnym dla wszystkich miejscem jest sztuczne jeziorko, w którym nie można się co prawda kąpać, ale za to można łowić karpie. Oddalone od centrum miasta o niecałą godzinę drogi, zachwyca spokojem i przynajmniej teraz, pięknym kolorowym krajobrazem. Jak prawie w każdym parku w Hiszpanii, pełno tutaj stolików i ławek, idealnych na piknik. Jeśli lubicie wiewiórki to te z La Grajera, są prawie oswojone i na pewno poproszą was o coś do jedzenia. Kolejnym miejscem idealnym na piknik jest położony na obrzeżach miasta park Iregua, który nazwę zawdzięcza, przepływającej przez niego małej rzeczce, która na samym skraju parku wpada do rzeki Ebro. Również i tutaj jesień sprawiła cuda swoim kolorowym pędzlem i przystroiła park w piękne barwy. Ostatnie z miejsc idealnych na spacer jest odpowiedniejsze dla miłośników gór i pagórków, Monte Cantabria to niewielka górka, z której rozpościera się idealny widok na panoramę miasta. Góra znajduję się dosłownie na krawędzi miasta. Po drodze udało nam się nawet podjeść ostatnie dobre winogrona, których w tym roku właściciele winnic zostawili na krzakach sporo ze względu na ich niską cenę.



Wszystkie te miejsca odwiedziłam co najmniej dwukrotnie podczas kwarantanny i choć są piękne, to jednak tak jak reszta mieszkańców Logroño nie mogę już doczekać się ponownego rozluźnienia obostrzeń. Przez ten miesiąc bary były zamknięte, ale nawet to nie przeszkodziło Hiszpanom w spotykaniu się na kawę ze swoimi przyjaciółmi, ponieważ część barów, żeby przetrwać ten trudny czas, sprzedawała kawę i tapas na wynos. Ludzie więc kupowali kawę i siadali na pobliskiej ławce, aby chociaż przez chwilę porozmawiać. Myślałam, że kwarantanna miasta będzie trudniejsza, a przede wszytskim nudniejsza, ale moje piesze wycieczki okazały się zapewniać wystarczającą rozrywkę. Co nie zmienia faktu, że przywrócenie stanu sprzed końca października jest wspaniałą wiadomością.




Comments


bottom of page