top of page

Kantabria - zielona, nieznana część Hiszpanii

  • Ula Gorska
  • 18 paź 2020
  • 3 minut(y) czytania

Wjeżdżając do Kantabrii od strony Kastylii i Leonu wjeżdżamy wraz z górami. Góry Kantabryjskie witają nas od samego początku imponującymi widokami, które możemy podziwiać z okien samochodu. Jeśli Kantabria odbierze wam dech w piersi już przy pierwszym spotkaniu, to ostrzegam, nigdy go już nie odda.

Zanim jednak przejdę do opisu przepięknych krajobrazów i atrakcji, którymi uraczy was ta hiszpańska wspólnota autonomiczna, zrobię krótkie wprowadzenie. Kantabria zasługuje na większą sławę szczególnie pośród zagranicznych turystów, jednak turyści szukają w Hiszpanii słońca i ciepłego morza, niekoniecznie natomiast lasów i deszczu. Kantabria to jedna ze wspólnot autonomicznych, na które podzielona jest Hiszpania (odpowiednik polskich województw, jednak Hiszpania jest dużo bardziej państwem federalnym, dlatego każda wspólnota ma własny parlament i system sądowniczy) znajduje się na północy kraju. Na jej terytorium znajdują się już wcześniej wspomniane Góry Kantabryjskie. Kantabria ma dostęp do Morza Kantabryjskiego w miejscu tzw. Zatoki Biskajskiej. Na kantabryjski klimat bardzo duży wpływ mają wiatry znad Atlantyku, które uwięzione przez góry powodują częste opady. Bez tych opadów Kantabria nie byłaby jednak taka zielona i unikatowa.




Stolicą Kantabrii jest nadmorski Santander, to właśnie tutaj zaczniemy naszą wycieczkę. Santander to średniej wielkości miasto (170 tys. mieszkańców) usytuowane nad Morzem Kantabryjskim. Dawniej jeden z ulubionych kurortów bogatych Hiszpanów (choć dziś też cieszy się ich powodzeniem). Fakt ten potwierdza znajdujący się na wzgórzu Pałac Magdaleny, który został wybudowany na początku minionego wieku jako siedziba letnia dla rodziny królewskiej (aktualnie jeden z budynków Międzynarodowego Uniwersytetu Menédez Pelayo). Przechadzając się szerokimi plażami Santanderu nie trudno wyobrazić sobie, że nie tak daleko od miasta kręcony był serial Gra o tron. Morski krajobraz miasta stanowią nie tylko szerokie plaże, ale także wyrastające licznie z morza skały i ciągle obecne w tle Góry Kantabryjskie.


To właśnie te góry obecne są w Kantabrii na każdym kroku i stanowią o jej niesamowitym pięknie. Na terenie gór znajdują się przeróżne tereny objęte ochroną, a wśród nich najstarszy Park Narodowy w Hiszpanii – Picos de Europa. Nie udało mi się tym razem tam dotrzeć, ale Góry Kantabryjskie kryją też inne tajemnice. To na ich terenie znajdują się prehistoryczne jaskinie z malowidłami ściennymi, z których część ma około 36 tys. lat. Wiele razy w swoim życiu widziałam zdjęcia prehistorycznych malowideł w książkach do historii, jednak zobaczyć je na własne oczy, od których oddalone są jedynie o kilka metrów i ochronną siatkę, to zupełnie inne uczucie. To jak stanie twarzą w twarz z naszymi praprapraprzodkami, którzy, muszę to przyznać, malowali konie lepiej niż ja. Niestety w jaskiniach nie można robić zdjęć, dlatego podzielę się tutaj tylko zdjęciem z oficjalnej strony jaskiń.




To wciąż nie wszystko, co Kantabria ma do zaoferowania i nie ośmielę się stwierdzić, że przez ten weekend udało mi się zobaczyć chociaż połowę z tego, co mogłaby mi zaoferować. Zielona perła Hiszpanii pełna jest także uroczych, średniowiecznych miasteczek, które wyglądają jak z pocztówki. Jeśli jesteście fanami zwiedzania w trybie slow, to polecam zatrzymanie się w jednym z nich i spróbowanie miejscowej specjalności, czyli słodkiego biszkoptu zwanego sobao, który jest przysmakiem regionu Valles Pasiegos. Mnie najbardziej urzekła Santillana del Mar, której nazwa zawiera trzy kłamstwa. Miasteczko nie jest święte (hiszp. santa), nie jest płaskie (hiszp. llana) i nie jest nad morzem (hiszp. mar), od którego oddalone jest o 3 km, ale na pewno jest piękne i warte odwiedzenia.



Jeśli tylko możecie zatrzymajcie się w Kantabrii w jednym z tradycyjnych dla tego regionu górskich domów zwanych casa pasiega. Jedyne, przez co będziecie otoczeni to nieskończenie piękne, zielone, górskie krajobrazy, pastwiska, na których pasą się krowy, owce i osiołki oraz tradycyjne ogrodzenia, budowane z białego kamienia. Wszystko to razem daje wręcz sielankowy klimat zaczarowanej krainy. Dla mnie krajobraz, w którym góry spotykają morze prawie bez żadnej przerwy, to jeden z najpiękniejszych, jakie istnieją, dlatego też Kantabria zaparła mi dech w piersiach.




Komentáře


bottom of page